Ten chleb piekłam już wielokrotnie. I tak prawdę mówiąc zastanawiałam się czy w ogóle powinnam publikować ten przepis. Znalazłam go bowiem...na opakowaniu żytniego zakwasu w proszku, którego tutaj użyłam :). Nie będę podawać nazwy firmy produkującej tenże zakwas, ale jestem pewna, że wielu z Was się z nim spotkało i domyśli się o jaki chodzi. Pytanie więc czy jest sens wrzucać przepis, który widnieje na produkcie dostępnym w prawie każdym większym markecie? Uznałam jednak, że tak :). Po pierwsze dlatego, że może ktoś z Was kupi zupełnie inny zakwas, innej firmy, na którym nie będzie przepisu, ani podobnego do tego, ani żadnego innego i wtedy mój wpis będzie bardzo pomocny, a po drugie - lubię dzielić się tym co dobre, jakżebym mogła więc nie podzielić się przepisem na chleb, który jest pyszny! U mnie w domu zagościł na stałe; już w momencie jego debiutu na naszym stole wiedzieliśmy, że będzie pojawiał się na nim regularnie ;). Chleb zaraz po upieczeniu ma chrupiącą skórkę ( która potem oczywiście mięknie ), jest lekko wilgotny i długo utrzymuje świeżość. Nie wymaga długiego wyrabiania ani wyrastania i co najważniejsze - zawsze się udaje :). Przepis ten jest jeszcze o tyle fajny, że może stanowić bazę do eksperymentowania z różnymi mąkami jak i z dodatkiem różnych ziaren. Bardzo polecam!