O babeczce mówi się, że to ładniejsza siostra muffinki. Osobiście uważam, że i jedna i druga, to uroczy kawałek słodkości, a muffinkę z powodzeniem można przecież udekorować kremem tak samo jak babeczkę. Dzisiaj jednak prezentuję właśnie babeczki, bo choć są bardziej wymagające niż muffinki i ich przygotowanie jest troszkę dłuższe, to nie zmienia to faktu, iż uwielbiam je piec a potem dekorować :). A co do samych babeczek - wierzę, że posmakują każdemu, no może poza tymi, którzy nie cierpią wiórków kokosowych ( są one dodatkiem do ciasta ) ;). Środek każdej babeczki skrywa budyń waniliowy, a wierzch udekorowany jest pysznym malinowym kremem, na bazie frużeliny malinowej i serka mascarpone, który nie spływa i zachowuje wyciskany wzorek. Takie babeczki mogą stanowić fajną alternatywę dla urodzinowego tortu :).
Składniki na około 12 babeczek:
- 120 g mąki pszennej
- 3 duże jajka
- 150 g masła
- 100 g cukru
- 60 g wiórków kokosowych
- 2 łyżeczki likieru kokosowego ( w razie braku można dodać ekstraktu z wanilii )
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 250 g malin, świeżych lub mrożonych
- około 5 łyżek cukru ( lub więcej, do smaku )
- 1,5 łyżeczki żelatyny ( 6 g )
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka soku z cytryny
- 250 g serka mascarpone
- 1 budyń waniliowy lub śmietankowy, na 500 ml mleka
W pierwszej kolejności przygotowujemy frużelinę malinową do kremu.
Maliny umieścić w garnuszku ( mrożonych nie trzeba rozmrażać ) i wymieszać z cukrem.
Żelatynę zalać 2 łyżkami zimnej wody, odstawić do napęcznienia.
Maliny podgrzewać na średnim ogniu do momentu, aż całkiem się rozpadną a cukier rozpuści. Następnie przetrzeć przez sitko, aby pozbyć się pesteczek. Powstałe puree malinowe przelać z powrotem do garnuszka, dodać sok z cytryny oraz mąkę ziemniaczaną rozpuszczoną w 1 łyżeczce zimnej wody, wymieszać i zagotować. Zestawić z ognia i dodać napęczniałą żelatynę, wymieszać do całkowitego jej rozpuszczenia. Wystudzić i wstawić do lodówki do stężenia. Frużelinę malinową można przygotować wieczór wcześniej.
Przygotować budyń zgodnie z przepisem na opakowaniu, wykorzystując 400 ml mleka ( czyli o 100 ml mniej niż zaleca instrukcja na opakowaniu ). Przykryć folią spożywczą w taki sposób, aby dotykała jego powierzchni i odstawić do wystudzenia.
Uwaga: Etap ze studzeniem budyniu można pominąć, jednak lepiej nakłada się budyń kiedy jest zimny i bardziej zwarty. Budyniu też sporo zostanie, ale to przecież nie problem ;)
Babeczki:
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Mąkę pszenną przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia oraz z wiórkami kokosowymi.
Masło utrzeć z cukrem na jasną, puszystą masę ( jak w przypadku wszystkich ciast ucieranych, czynność tę należy wykonać bardzo starannie, niezwykle istotne jest bowiem odpowiednie napowietrzenie masła, należy więc ucierać minimum 10 minut ). Po dokładnym utarciu masła z cukrem dodawać jajka, jedno po drugim, miksując do połączenia po każdym dodaniu.
Dodać przygotowane suche składniki i wymieszać delikatnie szpatułką lub łyżką, tylko do połączenia składników.
Formę na muffinki wypełnić papilotkami ( użyłam foremek silikonowych ). Do każdego zagłębienia nakładać około 1 pełnej łyżki ciasta, następnie kłaść po 1 łyżeczce budyniu, przykryć kolejną łyżką ciasta, zostawiając niewielki odstęp od górnych brzegów foremek.
Piec około 20 minut w temperaturze 170°C, do suchego patyczka ( patyczek wbijamy bardziej z brzega babeczki, pamiętając że pośrodku jest budyń ). Upieczone babeczki przełożyć na kratkę, wystudzić.
Krem malinowy:
Stężałą frużelinę malinową zmiksować z serkiem mascarpone na gładki, jednolity krem.
Uwaga: Jeżeli frużelina malinowa po stężeniu będzie zbyt twarda, należy dodać 2 - 3 łyżki gorącej wody i wymieszać, to rozluźni jej konsystencję.
Gotowy krem przełożyć do rękawa cukierniczego z ozdobną tylką ( końcówką ) i udekorować babeczki. W czasie upałów przechowywać w lodówce.
Smacznego :)
Super!
OdpowiedzUsuń